Dramat Piotra dramatem i mojego życia wiary

(Mt 26,58.69-75) A Piotr szedł za Nim z daleka, aż do pałacu najwyższego kapłana. Wszedł tam na dziedziniec i usiadł między służbą, aby widzieć, jaki będzie wynik. Do Piotra, kiedy siedział zewnątrz na dziedzińcu podeszła jedna służąca i rzekła: "I ty byłeś z Galilejczykiem Jezusem".  Lecz on zaprzeczył temu wobec wszystkich i rzekł: "Nie wiem, co mówisz".  A gdy wyszedł ku bramie, zauważyła go inna i rzekła do tych, co tam byli: "Ten był z Jezusem Nazarejczykiem".   I znowu zaprzeczył pod przysięgą: "Nie znam tego Człowieka".  Po chwili ci, którzy tam stali, zbliżyli się i rzekli do Piotra: "Na pewno i ty jesteś jednym z nich, bo i twoja mowa cię zdradza". Wtedy począł się zaklinać i przysięgać: "Nie znam tego Człowieka". I w tej chwili kogut zapiał.  Wspomniał Piotr na słowo Jezusa, który mu powiedział: "Zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz". Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał.

Drodzy słuchacze słowa Bożego dzisiaj pragnę wejść i przeanalizować dramat zaparcia się Piotra.

 Dlatego dobrałem ten urywek Ewangelii wg św. Mateusza, który o tym mówi.

1. Chrześcijanin „widz”.

 „A Piotr szedł za Nim z daleka, aż do pałacu najwyższego kapłana. Wszedł tam na dziedziniec i usiadł między służbą, aby widzieć, jaki będzie wynik”.

Kiedyś już pisałem o chrześcijaństwie  w stylu „widza” i jako „ świadka” oraz o ich różnicach.

Chrześcijanin „widz” nie angażuje się w sprawy Kościoła, zawsze jest „z daleka”, na dystans, ale chętny jest do krytykowania i oceniania hierarchii, kapłanów i ludzi oddanych Kościołowi.

Natomiast chrześcijanin „świadek”, ma świadomość, że sam jest Kościołem, a tym samym czuje się odpowiedzialny  za niego, co wyraża własnym  zaangażowaniem. Stąd jest otwarty, aby poświęcić swój czasu dla Bożej sprawy.

Niestety, po trzech latach towarzyszenia Jezusowi, Piotr przyjmuje w trudnej dla siebie sytuacji postawę „widza” :

„A Piotr szedł za Nim z daleka, (…)aby widzieć, jaki będzie wynik”.

Pozornie wydaje nam się, że postawa „widza” w chrześcijaństwie jest bezpieczna, bo w razie czego nic nie tracę, mogę się wycofać i nikt nie podważy mojego dobrego imienia.

A tu nagle Jezus mówi: „sprawdzam cię”! Kim naprawdę jesteś!

2.       Być na zewnątrz,

„Piotr zaś siedział zewnątrz na dziedzińcu”.

Św. Jan w Apokalipsie jasno określa tych, którzy są w świątyni, w odróżnieniu od tych, którzy znajdują się na „ zewnętrznym dziedzińcu”, cyt.:

"Wstań i zmierz Świątynię Bożą i ołtarz, i tych, co wielbią w niej Boga.

 Dziedziniec zewnętrzny Świątyni pomiń zupełnie i nie mierz go,

bo został dany poganom, i będą deptać Miasto Święte czterdzieści dwa miesiące”.

(Ap 11,1-2).

I na innym miejscu, cyt.:

„ Błogosławieni, którzy płuczą swe szaty, aby władza nad drzewem życia do nich należała

i aby bramami wchodzili do Miasta.  Na zewnątrz są psy, guślarze, rozpustnicy, zabójcy, bałwochwalcy i każdy, kto kłamstwo kocha i nim żyje”.(Ap 22,14-15).

 

Jak widzimy „ dziedziniec zewnętrzny”  Pismo św. określa słowem „pogaństwa” i należy do tych, którzy „nie wielbią Boga”, ale „kochają kłamstwo i nim żyją”.

Dopóki nie staniemy w prawdzie i nie damy sobie zgody na życie w prawdzie, nie możemy cieszyć się błogosławieństwem Bożym.

Tak było z Piotrem, nie chciał wejść do wnętrza „dziedzińca”, bo bał się być rozpoznany i utożsamiony  z Jezusem!

Znasz to ze swojego życia, bo ja to znam.

A gdyby jednak wszedł, tak jak apostoł Jan, do „wnętrza” dziedzińca, byłby blisko Jezusa i prawdopodobnie mocą Jezusa, otrzymałby siłę do złożenia świadectwa.

Jak widzimy nie był wówczas na tyle dojrzały, aby to uczynić, ale później będzie!

Pamiętajmy, kiedy trwamy nieustannie w grzechu ciężkim jesteśmy poza Kościołem i szatan ma do nas łatwy dostęp.

Uważajmy też na postawę nieustannego otwarcia, przyzwolenia na grzech, szatan to wykorzysta.

Dlatego tak wielu chrześcijan, rzadko zagląda do konfesjonału, a przez to łatwo ulega pokusie niewiary i oddala się od Boga.

Przyjmuje wówczas postawę biernego „widza”, a tam nie ma mocy Ducha Świętego i błogosławieństwa Bożego.

 

3.       Próba wiary.

„Podeszła do niego jedna służąca i rzekła: "I ty byłeś z Galilejczykiem Jezusem".  Lecz on zaprzeczył temu wobec wszystkich i rzekł: "Nie wiem, co mówisz".

 

Służąca daje szansę Piotrowi do złożenia świadectwa, ale on dalej tylko „gra” Apostoła i udaje jakoby nie wiedział, o co tu chodzi!

Co więcej zaprzecza, jakoby był uczniem Chrystusa, on – „Skała”, na którym Jezus chce postawić cały Kościół.

Powiemy, co za wstyd, Piotrze!

A ile razy musiałbym to powiedzieć względem siebie, o swojej postawie antychrześcijańskiej, niekapłańskiej, niekatolickiej…w moim życiu?

 

4.       Konsekwencje odstępstwa od wiary.

„A gdy wyszedł ku bramie, zauważyła go inna i rzekła do tych, co tam byli: "Ten był z Jezusem Nazarejczykiem".  I znowu zaprzeczył pod przysięgą: "Nie znam tego Człowieka".

 

Słyszymy, jak padają niesamowite, wręcz zaskakujące słowa z ust Piotra: „Nie znam tego CZŁOWIEKA!”

Czy w obliczu śmierci za wiarę, jestem pewien, że przyznałbym się do Jezusa?

A może i ja tak naprawdę: nie znam Jezusa?

Tak wielu chrześcijan boi się stanąć wprawdzie i powiedzieć: Nie znam Jezusa”!

Większość chrześcijan mówi sobie:

- Taka wiara niedzielna mi wystarczy.

- A po co mam częściej chodzić do Kościoła. Nie jestem dewotką.

- Normalny chrześcijanin to ten, który w niedzielę jest w Kościele, a od poniedziałku do soboty zajmuje się swoimi sprawami, a nie Kościołem i dodatkowymi Mszami.

- Po co mi jakieś rekolekcje, czy dodatkowe konferencje religijne.

- Normalny chrześcijanin ma wieczorem kanapę i przed sobą telewizor.

Takie jest „normalne chrześcijaństwo”, ale do czasu.

Kiedy natomiast przychodzą chwile prób, co wówczas dzieje się z naszą wiarą?

Co się dzieje z naszym chrześcijaństwem, kiedy przychodzą: nagła nowotworowa choroba, niepełnosprawność, śmierć bliskiej osoby, czy zwolnienie z  pracy? Kiedy tracimy wszystkie swoje finansowe zabezpieczenia?

W takich chwilach, może nie wystarczyć „niedzielna” wiara i odpadamy od Kościoła, tłumacząc się, że owszem szanuje Pana Boga, ale jest gdzieś On dopiero na 10 miejscu  w moim życiu.

Ba, dzisiaj żeby odejść od Kościoła, wystarczy jakieś zakochanie, gdzie on czy ona powie: „Nie jestem wierząca, nie chce mieć dzieci, żyjmy przyjemnie ze sobą, zwiedzajmy sobie świat. Mamy pieniądze, prace, co nam brakuje…

Powiem - tak jest do czasu!

 5.       Całkowite zagubienie Piotra.

„Po chwili ci, którzy tam stali, zbliżyli się i rzekli do Piotra: "Na pewno i ty jesteś jednym z nich, bo i twoja mowa cię zdradza". Wtedy począł się zaklinać i przysięgać: "Nie znam tego Człowieka".

 

Apostoł Piotr zapewne nie znał siebie takiego.

Jeszcze przed chwila powiedział Jezusowi: „Życie oddam za Ciebie”.

Człowiekowi, bez poznania Jezusa, trudno jest poznać samego siebie.

I ty i ja nie znamy siebie. Kruche jest nasze człowieczeństwo.

Opowiadał mi pewien ksiądz o swoich bliskich znajomych, gdzie małżonek na uwagę księdza, że nie uczęszczają w niedzielnej Eucharystii, powiedział mu wprost: moim „bogiem” jest moja małżonka.

Po sześciu latach odeszła od niego żona do innego, była bowiem znudzona ubóstwianiem, a on wrócił do Boga i do Kościoła.

 6.       Pianie koguta.

 „I w tej chwili kogut zapiał.  Wspomniał Piotr na słowo Jezusa, który mu powiedział: "Zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz". Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał.”

 

Sprawdźmy i my swoją hierarchię wartości, czy aby Bóg w naszym życiu jest tak naprawdę na pierwszym miejscu.

Pozwólmy naszemu „kogutowi” zapiać nad nami.

Tym „Kogutem piejącym” który nagle postawił cię w prawdzie może być: twoja żona, mąż, czy twoi najbliżsi lub spowiednik, a ty ich za to - „pianie” wręcz znienawidziłeś, czy odrzuciłeś.

Dziękuj Bogu, za tego „koguta”, który każe mi skruszyć serce, i popatrzeć na swoje życie krytycznie i zauważyć swój grzech, swoje nałogi, przywiązania i nad nimi zapłakać.

Trudno nam później się przyznać do tego, że gdyby nie to „pianie”, to nie wiadomo gdzie byśmy skończyli ze swoim życiem.

 

 7.       Co uratowało Piotra?   

Co jednak różni Piotra od Judasza?

Piotr przez trzy lata wsłuchiwał się w słowa Jezusa i je rozważał.

Nie był tylko „widzem”, ważne dla niego było to, co Jezus czyni i sam angażował się w sprawy wiary. Widzimy to choćby w próbie chodzenia po wodzie.

Uwierzył w Bóstwo Jezusa Chrystusa i potrafił zachwycić się Jezusem na górze Tabor.

Był słabym człowiekiem, ale nie prowadził podwójnego życia, nie trwał w notorycznym grzechu ciężkim.

Skruszył serce i zapłakał w nadziei przebaczenia.

Wybierzmy zatem drogę Piotra, co prawda słabego człowieka, ale pełnego ufności w moc Ducha Świętego i w miłosierdzie Boże.

Modlitwa: Panie Jezu, dziękuję Ci za „koguta” i w moim życiu. Tyle razy zwracałeś mi uwagę przez ludzi mi życzliwych, że idę złą drogą. Przepraszam Ciebie, za brak skruchy serca i chęć nawrócenia. Przemień moje chwiejne serce na mocne, pełne ufności, że tylko w Tobie mogę pokładać nadzieję. Amen!

 

Inne artykuły autora

Spotkanie ze Zmartwychwstałym

Kerygmat apostolski

Od Emaus do Jerozolimy