O lekceważeniu Boga i siebie nawzajem - 2 sierpnia

(Mt 13, 54-58) Słowa Ewangelii według św. Mateusza. Jezus, przyszedłszy do swego rodzinnego miasta, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali: "Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc ma to wszystko?" I powątpiewali o Nim. A Jezus rzekł do nich: "Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony". I niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa.

„A Jezus rzekł do nich: "Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony". I niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa.”

1. Dlaczego Żydzi w Jezusie Chrystusie nie rozpoznali Mesjasza.

 Kiedy analizujemy historię Izraela, wielkim zaskoczeniem dla nas jest fakt ignorancji tego narodu wobec przyjścia Mesjasza, na którego oczekiwali aż 1750 lat.

- Jak pamiętamy  było wielkim zaskoczeniem dla Heroda i całej Jerozolimy, kiedy dowiedzieli się od trzech perskich magów, że narodził się król żydowski.

- W trakcie ofiarowania, przyniesienia oficjalnego Jezusa do świątyni przywitali Go  z całego narody żydowskiego tylko Symeon i prorokini Anna.

- A żydowscy uczeni w Piśmie św. w Ewangelii św. Jana kłócili się z Nikodemem, że ma przebadać Pisma: „ iż żaden prorok nie narodził się w Galilei”. (J 7,52).

Tak wielka ignorancja duchowa i intelektualna panowała wśród Żydów za czasów przyjścia Mesjasza.

Tak było z przyjściem Boga w  Jezusie Chrystusie do ludzkości.

Wydawałoby się, że jak człowiek mieszka ok. 20 lat w wiosce liczącej 1000 mieszkańców, jaką było w ówczesnych czasach Nazaret, to wszyscy o wszystkich powinni wszystko wiedzieć. Ludzie z wioski wiedzieli, że rodzice Jezusa to ci…, a nie inni. Ojciec cieśla, matka bidula, chodzi po weselach i sobie dorabia może  piecząc jakieś ciasta lub pomagając w jego przygotowaniu. Nie wiedzieli tylko jednego, co Bóg czyni w Jego sercu. A czyż to nie jest najważniejsze.

2. Lew Tołstoj, kiedy został zapytany jak dzisiaj ludzkość mogłaby zareagować na przyjście Jezusa, miał odpowiedzieć: „Podeszliby do Jezusa i poprosili Go o autograf”. Czyli, zostałby potraktowany Bóg, jako jeszcze jeden z „idoli” współczesnego świata.

I nam czasami  wydaje się, że znamy siebie nawzajem bardzo dobrze. Wiemy jak ktoś się zachowywał jako dziecko, jak się uczył w szkole podstawowej i średniej. Znamy jego charakter,  styl zachowania, wiemy przede wszystkim co inni o nim mówią, jego dowcipy, poczucie humoru czy brak radości. I wydaje nam się, że już w niczym ów człowiek nie jest w stanie nas zaskoczyć. Jest sklasyfikowany, a często naznaczony do końca życia w naszym myśleniu.

Dlatego tak lekceważymy w naszym życiu drugiego człowieka!

Ba, rzecz w tym, że to co jest najważniejsze w naszym człowieczeństwie, często jest bardzo zakryte w nas samych  i niechętnie przed innymi  zaraz odkrywane. Boże sprawy powoli rodzą się w każdym z nas. Często tak jak Maryja nosimy je w sobie i rozważamy, co Bóg chce od nas.

Owszem, możemy życie Boże w nas odrzucić, powiedzieć Jezusowi „nie” nie mając chyba do końca świadomości, że odwracamy się od źródła prawdziwego szczęścia.

Nie mów wiec tak pewnie, ze znasz tego człowieka i wiesz jakim on jest. Po to najprostsza droga  do zignorowania i zlekceważenia kogoś. Tak właśnie zlekceważono Jezusa w Nazarecie, a przecież przyszedł do swoich, do swojego domu.

Miejmy więc szacunek dla siebie i dla innych!

Miejmy szacunek dla Bożego działania w nas samych i w życiu tych, których wydaje nam się, że ich znamy.

Niech to, co nie widoczne dla oczu będzie dla nas cenniejsze w drugim człowieku niż to co zewnętrznie u niego cenimy.

Bo to, co najważniejsze w nas, jest niewidoczne dla oczu!

Inne artykuły autora

Spotkanie ze Zmartwychwstałym

Kerygmat apostolski

Od Emaus do Jerozolimy