Droga krzyżowa z bł. Bronisławem Markiewiczem

facebook twitter

30-03-2022

Wszechmocny i potężny Boże, Ty pragniesz, aby człowiek składał Tobie codziennie dar swojej pracy i wykorzystywanych talentów, radości i smutków, osiągnięć i niepowodzeń. Dar z wszystkiego – cokolwiek otrzymał od Ciebie. Jako duchowi synowie i czciciele bł. ks. Bronisława Markiewicza, pragniemy Tobie, Boże, złożyć dar Męki Twego Syna, posługując się jego zapiskami duchowymi. Założyciel michalickich zgromadzeń zakonnych pozostaje dla nas wszystkich niedościgłym wzorem kapłańskiej gorliwości i perłą pokory, dziękujemy Ci za dar jego życia i posługiwania zwłaszcza najuboższym dzieciom i młodzieży. Panie! Niech dotrze przed Twoje święte Oblicze nasza wdzięczność i dziękczynienie za dar beatyfikacji ks. Bronisława Markiewicza. Jeśli wolą Twoją jest, aby bł. Bronisław został kanonizowany, racz udzielić nam tego daru, a z nim głębszego umiłowania swojego powołania i większej gorliwości w służbie powierzonego nam Ludu Bożego.

STACJA I:  WYROK

„Powołuje mnie Król Najświętszy pod rozkazy swoje do boju. Dzięki Mu nieskończone, że raczył wejrzeć na mnie grzesznika nędznego. Oddaję się Mu na służbę najzupełniejszą, w głodzie, chłodzie, upaleniu, w ciężkościach i prześladowaniu wszelkim. Czym będę więcej utrapiony w tej służbie, tym większy dla mnie zysk. Czym większe ubóstwo i niedostatek tym lepiej, czym większa pogarda, tym zaszczytniej dla mnie – bo to dla Boga najdoskonalszych przymiotów, dla Dobroci samej, która tyle mi uczyniła”.

„Ludzi, przez których Pan ześle na mnie przykrości, uważać mam za moich największych dobrodziejów i przemyśliwać będę, jakby im się wywdzięczyć, jakim dobrodziejstwem lub przysługą, a przynajmniej modlitwą serdeczną”.

„Upokorzenia, które Pan na nas zsyła przez ludzi, są najwłaściwszą karą za nasze grzechy; myśmy bowiem Bogiem pogardzali, grzesząc, słuszna więc, aby Pan Bóg nas odrzucił, choćby przez wszystkich ludzi i szatanów”.

 

STACJA II: PRZYJĘCIE KRZYŻA SWEGO POWOŁANIA

„Przyjmij krzyż, jaki ci łaskawie wkłada. O gdybyś wiedział jak Go tym pocieszysz. Dla pocieszenia Serca Jego, dla osłodzenia Tych Ran, które Mu zadały grzechy i nieporządne namiętności twoje – przyjmij cierpliwie i kornie wszelkie upokorzenia i pragnij takowych – proś o nie – bo pycha i zarozumiałość i samolubstwo twoje więcej Go bolą, niż Rany same”.

„Krzyż pokochać, krzyż na duszy i na ciele, cieszyć się krzyżem”.

„Atoli żeby mieć udział w radościach Pańskich, trzeba pierwej na wzór Jezusa krzyż dźwigać i odprawiać Wielki Piątek przez całe życie, które wobec wieczności mniej jest niż dniem. Więc dla Jezusa, słodki mi wszelki krzyż i cierpienie. Chętnie biorę go na siebie – nie tylko dla radości obiecanych przez Niego, ale więcej jeszcze, bo Go kocham z całego serca jako moje dobro Najwyższe i Jedyne, w którym wszelkie inne dobro jest zawarte”.

„Ja wart gorszego obejścia i niepowodzenia. Całym sercem najochotniej przyjmuję obecne krzyże wszystkie – jako rzecz słuszną, sprawiedliwą, zbawienną i z chwałą Bożą połączoną”.

 

STACJA III : PIERWSZY UPADEK

„Pan Jezus ma powód do skargi na mnie, iż nie przynoszę Mu owoców pożądanych. Oddaję się Mu całkowicie, ażeby się Jemu tylko podobać”.

„Przyczyny upadków: zaniedbanie modlitwy ustawicznej, szukanie wygody i pokoju, unikanie krzyża, opuszczanie rachunku sumienia, nie częsta spowiedź, zbyteczne się oddawanie sprawom zewnętrznym”.

Gdy zgrzeszę – potem w czasie wolnym upadnę przed Obrazem Maryi z prośbą mówiąc: Zdrowaś, aby mi wyjednała łaskę, żebym znowu nie upadł podobnie”.

 

STACJA IV : MARYJA NA DRODZE NASZEGO POWOŁANIA

„Maryja ucieczka moja po Chrystusie”.

„Najwyższa czynność moja – Msza święta: już większej godności na świecie nie osiągnę, ani w niebie nawet. Najświętsza Maryjo, Matko Boża, módl się za mną, abym zawsze godnie sprawował tę straszliwą ofiarę. Biada onemu kapłanowi, który sobie cokolwiek innego wyżej ceni”.

„Jezu dopomóż mi, Maryjo, bądź mi ku pomocy”.

„Maryję Panią i Matkę czcić będę śmiało”

 

STACJA V : POMOC WZGARDZONEMU

„Bliźni mój tak drogi u mego Boga – za niego tak strasznie cierpiał, tak się poniżył – a ty najniegodniejszy ze stworzeń gardzisz nim – cieszysz się z jego nędzy duchowej. Płacz, bo grzechy jego Chrystusa twego najmilszego ciągle okrutnie krzyżują – mów przeto pokornie za siebie grzesznika i za drugich modląc się: miserere nobis”.

 

STACJA VI : RADOSNA I OCHOTNA POMOC

„Wszystko chcę czynić z ochotą i z weselem – dla mojego Jezusa. W każdym pragnę widzieć mego Jezusa – z wesołą twarzą spotkam go – Jezu mój, daj mi to wypełnić”.

„Mam być solą ziemi i światłością świata, miastem na górze położonym, do którego ludzie chronić się będą przed napadem nieprzyjaciela – świecić mam światłem Jezusa, szczególniej cichością i pokornym sercem, wiarą i miłością – cnotami Pana Jezusa – tak, żeby Bóg miał stąd chwałę, a nie ja. Żeby na każdym miejscu po mnie zostały ślady dobrych uczynków i przykładów – jak po soli dobrej zostają”.

 

STACJA VII : UPADEK W PÓŁ DROGI

„Nieroztropna i dumna mowa moja była przyczyną, żem się oddalał od mego zbawienia”.

„Poniżałem się nieraz na to, aby mnie drudzy chwalili: w głębi serca nie chciałem upokorzenia. Skarany jestem za pychę duchową najpierw tym, iż wpadłem w grzechy może ciężkie, wedle materii pewnie ciężkie – obmowę – potem przez oschłość na modlitwie i w ćwiczeniach duchownych”.

„Gotów jestem na wszelkie upokorzenia: niech się śmieją, natrząsają i szydzą, ja będę swoje robić, byle tylko Prawda była usprawiedliwioną, ażeby ani na włos nie uchybić poznanej Prawdzie. Z wdzięczności wszystko ze siebie zrobię. Do takiej to wdzięczności zobowiązałem się – na wieki – za jedno chwilowe oglądanie Prawdy – A Tyś, Panie, mnie tak hojnie obdarował. Głowami kiwali nade mną: nic z niego nie będzie. I tak samo o sobie myślałem. A Tyś nieskończona Dobroć, dałeś mi się oglądać. Ja znowu odpadłem i to kilka razy. Tyś jednak mnie nie porzucił. O głębokości niezmierzone i niepojęte Miłosierdzia Twego”.

 

STACJA VIII : PŁACZĄCE NIEWIASTY

„Nie płaczcie nade mną, ale płaczcie nad sobą i nad synami waszymi”.

„Tak, będę płakać najpierw za moje grzechy, tym najlepiej rozweselę zasmucone serce Pana Jezusa – potem nad grzechami synów moich, których tyle zrodziłem przez chrzest, pokutę i opowiadanie Słowa Bożego. Na koniec zapłaczę z miłości nad cierpiącym Sercem Pana mojego – Jezusa. A płakać będę mógł nad sobą, nad dziećmi moimi i nad Jezusem Panem tylko na medytacji i na rachunkach sumienia. Więc nie dyspensować się z tych błogosławionych ćwiczeń. Jezu i Maryjo Matko, bądźcie mi ku wspomożeniu”.

 

STACJA IX : UPADEK W TRUDZIE I ZMĘCZENIU

„Prosić będę Pana Boga, abym nie wpadł w oziębłość, bym się nie stał letnim, bo to gorszy i niebezpieczniejszy stan, aniżeli zupełne opuszczenie. Trudniej bowiem z oziębłości się podźwignąć. Gdybym kiedy w roku takie ziębnięcie zauważył, zaraz wglądać będę i szukać przyczyny – i dźwigać się za łaską Pana Jezusa. Szatan stara się najpierw sprowadzić taką oziębłość w ćwiczenia duchowne: odprawianie Mszy świętej, Brewiarza, sprawowanie sakramentów świętych, medytacje, rachunek sumienia... a potem w zaniedbanie drobnych cnót i spraw, a nareszcie następuje porażenie na całej duszy, ospałość i gnuśność duchowna, zaślepienie, zaciemnienie, iż nie widzimy celu tej wyżyny, do której mieliśmy dążyć. Często przyczyną tej oziębłości jest brak roztropności świętej, iż się zanadto oddajemy sprawom zewnętrznym, czasem sprawie ulubionej. A ta władze i siły duszy naszej wyczerpuje, iż mało potem pozostaje czasu i sił do spraw własnej duszy i zbawienia. Daj mi Panie więcej roztropności”.

 

STACJA X : CIERPIENIE ZA BRAK CZYSTOŚCI

„W dokonaniu przykrej cnoty, przykrość przemija, a cnota zostaje; ale z haniebnej rozkoszy, rozkosz przemija, a wstyd tylko zostaje. Jeżeli nie chcesz dać się owładnąć tej podłej namiętności, pamiętaj, że cielesność, aby nas omamić, przybiera często głos natury, i że tym łatwiej nas podchodzi, że zdaje się żądać jedynie zaspokojenia słusznej i przyzwoitej potrzeby. Zaś taki jest układ natury. Bóg powinien rozkazywać rozumowi, rozum duszy, a dusza zmysłom”.

„Przybytkiem Bożym jestem – Członkiem Chrystusa Pana – ja i moi bliźni – szanować swoje ciało – szanować drugich, a przede wszystkim dusze pobożne. Jezus nogi umywał – Jezus się poniżał – i ja”.

„O jak wielka rzecz jest cierpieć zniewagi i męczarnie, jak Pan Jezus cierpiał. Dzięki Ci Panie za tę łaskę. Jestem na bicze gotów”.

 

STACJA XI : KRZYŻOWANIE

„Jezu ukrzyżowany, Tyś moim Wodzem; niech Cię wiecznie widzę”.

„O Jezu, niech pamięć, rozum, wola – tylko Tobą będą zajęte. Puść mnie Jezu na krzyż z Tobą. Niech pokocham go”.

„Niech już raz świat będzie mi ukrzyżowany, a ja światu”.

„Niech pokocham Twój krzyż święty i za niego niech Cię błogosławię”.

 

STACJA XII: ŚMIERTELNE BOLEŚCI NA KRZYŻU

„Jezu na krzyżu, Tyś Nauczycielem moim, Wodzem moim, Siłą moją – Gwiazdą wśród bałwanów życia mego – Tyś wszystkim; przeto dzięki Ci i chwała na wieki”.

„Pragnę – słuchaj co Bóg z krzyża do Ciebie mówi”!

„Patrz na krzyż, patrz na wyniszczenie Jego w Przenajświętszym Sakramencie, oto tak cię kocha, oto tak pragnie połączyć się z tobą i walczyć przeciw wspólnemu nieprzyjacielowi. O Jezu, wyzuwam się ze wszystkiego; oddaję Ci się cały zupełnie. Myśli, słowa, uczynki – niech będą Twoje! Pragnę! Pragnę cierpieć z Tobą! Na krzyż! Lecz Jezu! Słabym, niedołężnym, sama nędzota ze mnie! O Maryjo! Pani moja, Matko moja, naucz mnie z Jezusem i dla Jezusa cierpieć miłośnie! Niech nie szukam innego spoczynku, innej rozkoszy, innej chluby, jeno w krzyżu Chrystusa, Syna twego”!

„Dzięki Ci Jezu Ukrzyżowany, że mię czynisz uczestnikiem poniżenia i cierpień krzyża Twego”.

 

STACJA XIII: WYNISZCZONE CIAŁO CHRYSTUSA NA RĘKACH NIEPOKALANEJ

„Patrz na Rany Jego! Oto tak kocha nad wszelkie pojęcie ludzkie ciebie mizernego i każdego innego człowieka”.

„Niegodnym piastować na ręku Tego Pana, którego pokorna i Niepokalana Maryja piastowała”.

„Wybrałeś mnie Panie z tysiąca, a ja wielce grzeszny. Mam Cię codziennie piastować, pożywać – i drugich karmić Ciałem Twoim. Poniżać się będę ciągle bez ustanku. Poniżać się i poniżać się. Cieszyć się, gdy upokorzenie lub jakikolwiek krzyż na mnie przypadnie”.

 

STACJA XIV: GRÓB – TAJEMNICA ŚMIERCI

„Najważniejsza chwila w życiu – śmierć. Ona rozstrzyga o całej wieczności – rozumnie więc i słusznie często o niej myśleć o niej i gotować się, zwłaszcza, że może być lada chwila – nieprzyjaciel wystąpi przeciw mnie z bronią: przeciw wierze – rozpaczą, zarozumiałością i widziadłami – a osobliwie będzie bić na moją skłonność nałogową: pychę. Powtarzaj więc ciągle w sercu: nic jestem- mniej niż nic – szanuj Chrystusa w bliźnim – spocznij w Chrystusie Ukrzyżowanym – staraj się pokochać krzyż”.

„Obojętny jestem, jakakolwiek mnie śmierć spotka i gdziekolwiek, choćby i dzisiaj – obojętny jestem, co się z moim grzesznym ciałem po śmierci stanie, czy ludzi odstręczać będzie, czy też nie będzie ich wstrętem przejmować, byłeś tylko Ty, Panie Jezu był pochwalony”.

 

ZAKOŃCZENIE

„Dzięki Ci Ojcze i Panie Najwyższy, żeś dla mnie Syna swego Jednorodzonego na ziemię zesłał, by wycierpiał za mnie tak okrutne męki i by do Ciebie modlił się za mną. W moc zasług i modlitw Tych Chrystusa Pana błagam Cię Panie, daj mi poznać siebie i Ciebie tak, iżbym się wyzuł ze siebie, a mieszkał w Tobie a Ty we mnie. Weź Panie wolę moją, rozum mój, pamięć moją – zwracam Ci je na powrót – a rządź mną, kieruj mną. Wola Twoja, moją wolą. Amen”.