Trudno zwięźle opisać to, czego doświadczyłem 29 lipca – 5 sierpnia 2018 roku w Kostrzynie nad Odrą. XIX edycja Przystanku Jezus to czas bogaty w doświadczenie działania Boga i spotkania z drugim człowiekiem. Pierwsze trzy dni (od niedzieli do wtorku) poświęcone były na przygotowanie duchowe blisko 600 ewangelizatorów, które poprowadził abp Grzegorz Ryś. Hasłem przewodnim rekolekcji i całego tygodnia były słowa z Listu do Galatów: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus”. Od środy do niedzieli nieśliśmy Słowo Boże do naszych braci i sióstr z Festiwalu Pol`and`Rock (dawniej Przystanek Woodstock). O szczegółach wiele można przeczytać w relacjach, które już ukazują się w internecie. Mogę polecić np. bardzo dobry tekst Agaty Ślusarczyk z 32. numeru „Gościa Niedzielnego”.
Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom (Tt 2, 11). Powyższy fragment Listu do Tytusa chyba najlepiej oddaje istotę tego wydarzenia. Wszyscy ewangelizatorzy byli sobie niecodziennie bliscy, mimo iż wcześniej się nie znali i pochodzili z różnych środowisk. Wyczuwało się wspólnotę ludzi zgromadzonych wokół jednego celu, jednej idei, a właściwie jednej Osoby – Jezusa Chrystusa. Brzmi to trochę górnolotnie, ale po tygodniu wspólnej modlitwy, dzielenia tych samych trudów życia pod namiotami oraz po godzinach spędzonych na polach Festiwalu Pol`and`Rock z intencją niesienia słowa Bożego ludziom, wytworzył się niepowtarzalny duchowy klimat. Gdyby taka otwartość, autentyczność i wielkoduszność była obecna we wspólnotach wierzących na co dzień…
W trakcie rozmów z uczestnikami Festiwalu Pol`and`Rock ukazał się ogrom duchowych potrzeb ludzi. Widać było, że całkiem słuszny i pilny do realizacji jest postulat Papieża Franciszka, aby „wyjść na peryferie” oraz „szerzyć kulturę spotkania” – na co dzień, w życiu chrześcijańskich wspólnot. Trzeba było być otwartym na wysłuchanie pretensji i – często słusznego – żalu do tzw. ludzi Kościoła, do Boga, który zdaje się milczeć w najtrudniejszych momentach życia. Nie każdy był gotów przyjąć na nowo słowo Ewangelii, czy osobistego świadectwa. Najważniejsze, że w tych dniach Kościół w zaangażowaniu ewangelizatorów ukazał swoje zainteresowanie i bliskość wobec tych, którzy – niejednokrotnie pozornie – „są daleko”. Osobiście nie doświadczyłem żadnej agresji ze strony rozmówców. Wręcz przeciwnie, im bliżej było do końca Przystanku Jezus, tym więcej było rozmów inicjowanych przez osoby z „Woodstocku”. W oczach wielu zauważyłem głębokie poszukiwanie: sensu, miłości, pokoju, wolności… Tak wielu szuka Boga po omacku. W pamięci i modlitwie zachowuję spotkane osoby, ich twarze, spojrzenia. Jestem przekonany, że w ich sercach już działa łaska Boga. Wielu oczekiwało po prostu poważnej rozmowy o wierze i rzeczowej odpowiedzi na postawione pytania – bez tanich uproszczeń i sloganów. Najistotniejsze okazywało się autentyczne przyjęcie drugiego – bez wstępnej oceny i w postawie akceptacji osoby oraz tolerancji wobec jej odmienności.
Przystanek Jezus okazał się wreszcie ewangelizacją nie tylko tych, do których byliśmy posłani. Opuszczając Kostrzyn, ze wzruszeniem zdałem sobie sprawę, że ja sam zostałem w tych dniach „zewangelizowany”.
Fot. Biuro Przystanku Jezus (Kamil Szumotalski/ALETEIA)