Marsz Papieski Kraków - 2023

Niedziela Palmowa w całej Polsce tym razem przeważnie pochmurna i deszczowa. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami w różnych godzinach dnia wyruszyły pochody papieskie.

MORZE PARASOLI

Przeszły głównymi ulicami i zbiegały się w rynkach lub innych ważnych miejscach. W skali ogólnopolskiej marszów papieskich było wiele, a największe tradycyjnie w Warszawie i Krakowie.  Moja relacja z Krakowa będzie krótka. Pochód główny wyruszył z Błoń spod tzw. Kamienia Papieskiego. Po dotarciu do alei Mickiewicza zakręt w lewo. Sponad parasolowego morza spogląda na uczestników potężna statua św. Barbary na szczycie siedziby głównej Akademii Górniczo-Hutniczej. Po przejściu kolejnego kilometra zakręt w prawo i ulica Karmelicka, na końcu po przekroczeniu plant dużo węższa Szewska i Rynek. Przejście zgodnie z planem trwało około 1,5 godziny, pochód liczył około 2 kilometry, ilość uczestników w mojej subiektywnej ocenie kilkanaście tysięcy, może nieco więcej. Przemarsz spokojny, cichy, stonowany, bez ekscesów i popisów, żadnej nuty triumfalizmu lub pustej radości, ale też bez min wisielczych i cierpiętniczych. Zresztą twarzy ludzkich nie widać, bo zasłaniają je wspomniane parasole. Słychać krótkie modlitwy i ściszone rozmowy. Koniec marszu pod kościołem Mariackim.

 

BARBÓRKA

Na trasie przemarszu nie tylko na mnie największe wrażenie zrobił wspomniany posąg Św. Barbary na dachu gmachu głównego Akademii Górniczej. Został on tu zamontowany tuż przed wybuchem II wojny światowej, dokładnie w dniu 24 sierpnia 1939 r. – pomnik autorstwa Jana Dudka, powstały w krakowskiej pracowni Stefana Zbigniewicza. Rzeźba została wykonana z blachy miedzianej, ręcznie kutej i częściowo pozłoconej. Już w roku 1940 niemieccy okupanci zniszczyli to dzieło. Po wyzwoleniu Stowarzyszenie Studentów Akademii Górniczej zamówiło w sławnym Krakowskim Zakładzie Witrażów Żeleńskiego witraż św. Barbary Patronki Górników i za zgodą władz Uczelni został on zainstalowany na półpiętrze za wejściem do Gmachu Głównego. Wisiał jednak krótko i zdemontowany przez ponad 30 lat został zdeponowany w pojezuickim kościele św. Barbary, a na AGH powrócił w 1981 r. Posąg obecnie znajdujący się na dachu tej wspaniałej Uczelni to dzieło rzeźbiarza Jana Sieka, nawiązujące do utraconego na zawsze pierwowzoru, także wykonane w miedzi. Rzeźba została osadzona w dniu 29 maja 1999, a decyzję podjął charyzmatyczny i do dzisiaj przez wszystkich lubiany ówczesny Rektor profesor Ryszard Tadeusiewicz.  Figurę poświęcił w dniu 17 czerwca 1999 r. papież Jan Paweł II podczas szóstej pielgrzymki do ojczyzny.

 

DEKLARACJA

Na całej trasie, a dotarłszy w pierwszej grupie na rynek obserwowałem pochód aż do samego końca zamykanego autem policyjnym i dwiema karetkami pogotowia ratunkowego, nie widziałem żadnych mściwych lub konfrontacyjnych haseł, transparentów. Jedyny napis czyniący aluzję do sytuacji politycznej brzmiał NIE DAMY SIĘ OPIŁOWAĆ i nie sposób nazwać go „radykalnym”. Uczestnicy marszu krakowskiego, a taki sam charakter miały z pewnością wszystkie inne, nie pragnęli konfrontacji. Stanęli nie  tylko w obronie św. Jana Pawła II, patrząc szerzej wybrali wartości fundamentalne: duchowość, tradycja, rodzina. Można także zaryzykować tezę,  że ta część społeczeństwa, która wzięła udział w manifestacjach, opowiedziała się w imienia całego narodu. Czy ktoś tu wyszedł zwycięsko? Nie, nawet jeżeli został odparty atak, wojna trwa dalej. Ci, którzy rozpętali nawałnicę na największy autorytet duchowy Polaków, przez kilka dni pomilczą, ale później zaatakują znowu, zgodnie z dyrektywami ich zagranicznych pracodawców. Pokojowe marsze poparcia dla tradycyjnych wartości BÓG HONOR OJCZYZNA to znak, że są one nam jeszcze bliskie, że nie chcemy skłócenia i trwałego podziału społecznego, że bronimy się przed utopijną wizją globalnej bezideowej, bezpaństwowej masy ludzkiej, karmionej  słabo w igrzyskach współczesnego świata bezglutenowym chlebem i kiepskim winem, zarówno w przestrzeni fizycznej, jak i medialnej. W Niedzielę Palmową 2023 miały oddać „niemy głos” samą obecnością miliony Polaków. Miały być miliony i jeżeli zsumować wszystkich uczestników to miliony były. Nie miejmy jednak złudzeń i nie usypiajmy czujności. Sytuacja jest dynamiczna i nie ma sensu tego wątku rozwijać, przecież jak jest i kim kto jest każdy widzi.

 

Inne artykuły autora

Pieśń słoneczna albo pochwała stworzeń (II)

Biedaczyna z Asyżu i Pieśń słoneczna (I)