O naśladowaniu Pana Jezusa - 25 września

(Łk 9,18-24) Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: ”Za kogo uważają Mnie tłumy?”. Oni odpowiedzieli: ”Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał”. Zapytał ich: ”A wy, za kogo Mnie uważacie ?”. Piotr odpowiedział: ”Za Mesjasza Bożego”. Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: ”Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”. Potem mówił do wszystkich: ”Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”.

1. W połowie formacji.

We wszystkich Ewangeliach synoptycznych (Mk, Mt, Łk), powyższa chwila „Wyznania wiary” przez Piotra, umieszczona jest miej więcej w połowie działalności Jezusa.

Apostołowie w tym czasie mieli już możliwość przekonać się o niezwykłej osobowości Jezusa, patrząc na cuda, jakie dokonał.

Ale nie musieli jeszcze opowiedzieć się za lub przeciw Jego osobie, jako „Syna Bożego”.

A tu nagle, jak grom z jasnego nieba, pada pytanie, które stawia wszystkich apostołów „pod murem”.

„A wy, za kogo Mnie uważacie?”

Sytuacja może być o tyle ciężka, że nasi apostołowie zostawili swoje prace, źródła dochodu, ba nawet rodziny i tu nagle od jednej wypowiedzi, może zależeć dalszy ich los życia i powołania.

 

2. Uwaga, bo i w naszym życiu może być podobnie.

I my w naszym życiu przyjmujemy sakramenty: chrztu, Eucharystii  i bierzmowania, kończymy szkołę średnią, idziemy do pracy lub studiujemy i nic specjalnego lub wyjątkowego nie dzieje się.

Nikt od nas nic nie oczekuje!

Owszem wychodzimy za mąż, żenimy się, podejmujemy profesje zawodową, no bo trzeba się jakoś utrzymać i tak spokojnie nam życie biegnie.

Aż dopiero jakaś trauma: trudności w małżeństwie, śmierć bliskiej osoby, wypadek, nagła ciężka choroba lub problemy z dziećmi stawiają nas na baczność.

Rozpędziliśmy się w naszym życiu: w  planach, w finansach, w budowaniu domu, w pracy w Polsce lub  za granicą i nawet nie zauważyliśmy, jak odeszliśmy daleko od Boga, od siebie, a nawet pogubiliśmy sens życia.

W takim momencie życia, zmuszeni jesteśmy postawić sobie pytanie: „a tak w ogóle , to po co ja żyję i dla kogo?

 

3. Chwila prawdy.

W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus każdemu z nas zadaje pytanie:

- Jakie jest Moje miejsce w twoim życiu?

-  Gdzie Mnie umieściłem w swoich :planach, dążeniach i decyzjach?

- Czy dałeś Mnie, Jezusowi miejsce należne Bogu - w centrum twojego życia?

- Czy pozwalasz Mnie być przy tobie, tylko na zasadzie „piątego koła u wozu” - w razie czego „dobrze że jesteś Panie Boże!

Kim więc jest Pan Jezus w naszym życiu?

Jaką rolę odgrywa w moich codziennych sprawach?

Ile razy w ciągu dnia, tak spontanicznie mówię Mu:

- Kocham Cię Jezu,

- Jestem z Tobą szczęśliwy,

- lub pomóż mi!

 

4. Trudne konsekwencje odpowiedzi.

Dalej, w dzisiejszej Ewangelii Jezus urealnia fakt opowiedzenia się za Nim lub przeciwko, tzn. pokazuje konsekwencje takiej decyzji:

”Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje”.

Otóż, co innego jest wiara w Jezusa, a co innego jest Jego naśladowanie.

Wielu z nas tego może nie rozróżnia.

Wierzyć, że jest Pan Jezus, nie jest sprawą trudną. Przekazali mi to moi rodzice, lepiej czy gorzej, ale wiem o co chodzi.

Natomiast naśladowanie Jezusa, wymaga już ode mnie, osobistej mojej DECYZJI:

- za kim pójdę,

- jaką filozofię życia wybiorę,

- według jakiej prawdy będę żył, światowej, czy Bożej,

- za kim, czy za czym się opowiem,

- jaki będzie mój styl życia,

- jakie będzie moje osobiste odniesienie do Jezusa oraz spraw religijno - moralnych.

5. Naśladowanie Jezusa.

Pan Jezus dość jasno nam dzisiaj tłumaczy, na czym polega naśladowanie Jego, a oznacza pójście za Nim i pragnieniu przeżywania tego, co On przeżywał.

 Oto trzy trudne etapy tej DROGI:

Pierwszy etap wyraża się w zaparciu się samego siebie, z rezygnacji z naszego ukrytego przywiązania się do swojego „Ja” oraz w podjęciu ascezy, czyli walki ze swoimi wadami, egoizmem, słabością, które doprowadzają nas do grzechu  ciężkiego.

Drugi wymaga od nas podjęcia z miłością krzyża swoich codziennych obowiązków związanych z naszym stanem jako: ojca, matki, żony, męża,  księdza itd.

Trzeci wymaga od nas dużego poświęcenia, a polega na:

- miłości nieprzyjaciół, przebaczania,

- otwieraniu się na tych, którzy nas ranią,

- realizacji „Błogosławieństw ewangelicznych”,

- oraz na uniżeniu i  przyjęciu cierpienia.

6. Nagroda.

Za wierność w naśladowaniu Jezusa na tej drodze jest  nagroda.

„Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”.

Słowa: „ten je zachowa” oznaczają, że im bardziej upodabniamy się tu na ziemi do Jezusa w cierpieniu i uniżeniu, tym większa chwała czeka nas w niebie.

Traćmy wiec nasze życie z sensem, to znaczy naśladujmy Jezusa w Jego miłości przebaczającej, czyniąc codziennie bezinteresownie uczynki miłosierdzia w stanie łaski uświęcającej, aby każdy dzień stawał się zbawczy, zasługujący na życie wieczne.

Traćmy z tą mądrością jaką nas uczy Kohelet:

„Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem:

Jest czas rodzenia i czas umierania,

czas sadzenia i czas wyrywania tego,

co zasadzono, czas zabijania i czas leczenia,

czas burzenia i czas budowania,

czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów,

czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,

czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,

czas szukania i czas tracenia,

czas zachowania i czas wyrzucania,

czas rozdzierania i czas zszywania,

czas milczenia i czas mówienia,

czas miłowania i czas nienawiści,

czas wojny i czas pokoju.

Modlitwa: Panie Jezu, dzisiaj chcę odpowiedzieć na Twoje zapytanie w Ewangelii – kim Jesteś dla mnie? Nie chcę tylko wierzyć w Ciebie, ale naśladować Ciebie. Dlatego podejmuję  trud kształtowania mojego charakteru, aby być Ci wierny. Pragnę wziąć krzyż dany mi od Ciebie i wpatrując się w Ciebie w Ewangelii, iść za Tobą i przeżywać to, co Ty przeżywałeś w: Ogrójcu, w niesprawiedliwym osądzeniu przez Piłata i Twój naród, w Drodze krzyżowej i oddaniu życia, aby razem z Tobą mógł osiągnąć dziedzictwo  Nieba. Amen.

Inne artykuły autora

Spotkanie ze Zmartwychwstałym

Kerygmat apostolski

Od Emaus do Jerozolimy