Daleki jestem od ukazywania Pana Boga, który czeka na nasze potknięcia, żeby nam przywalić różnymi nieszczęściami (a tak w ogóle, kiedy jest mowa o nieszczęściach, to co przychodzi Ci do głowy?). Dzisiejsza ewangelii mówi, że Bóg nie chce naszej zguby, że: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.” (J 3, 15)
Wystarczy popatrzeć na krzyż lub Najświętsze Postaci, które w górę unosi ksiądz podczas Mszy Świętej, aby przypomnieć sobie o Jego wielkiej miłości. Bóg jednak nie wchodzi do nikogo z butami, wywarzając drzwi. Przekonuje nas swoimi śmiałymi czynami, ale nas nie zmusza.
Bardzo mocno wybrzmiewa we mnie pierwsze czytanie z Księgi Kronik, gdzie czytamy jak Bóg wzywa do nawrócenia i zaprzestania bezczeszczenia świątyni w Jerozolimie. Posyła swoich proroków, wzywający do nawrócenia, do zmiany nastawienia serca. Ludzie nie usłuchali, wyśmiewali się z tych, którym im posłał i lekceważyli ich. W konsekwencji nastała niewola i świątynia została zniszczona. Przypomniały mi się słowa z dzienniczka s. Faustyny w którym pisze:
„+ Ach, jak Mnie to boli, że dusze tak mało się łączą ze Mną w Komunii świętej. Czekam na dusze, a one są dla Mnie obojętne. Kocham je tak czule i szczerze, a one Mi nie dowierzają. Chcę je obsypać łaskami – one przyjąć ich nie chcą. Obchodzą się ze Mną jak z czymś martwym, a przecież mam serce pełne miłości i miłosierdzia. Abyś poznała choć trochę Mój ból, wyobraź sobie najczulszą matkę, która kocha bardzo swe dzieci, jednak te dzieci gardzą miłością matki; rozważ jej ból, nikt jej nie pocieszy. To słaby obraz i podobieństwo Mojej miłości”.
W inny miejscu Jezus mówi o podobnie: Córko Moja, napisz, że bardzo Mnie to boli, jak dusze zakonne przystępują do sakramentu miłości tylko z przyzwyczajenia, jakoby nie rozróżniały tego pokarmu. Ani wiary, ani miłości nie znajduję w ich sercach; do takich dusz idę z wielką niechęcią, lepiej aby Mnie nie przyjmowały”.
Czasami kiedy myślę o obecnej sytuacji i ograniczeniach w kościołach, hipnotyzuje, że może Pan Jezus dopuścił do tego wszystkiego, bo miał już dość takie traktowania sakramentów?
Któryś za nas cierpiał rany! Jezu Chryste zmiłuj się nad nami!