Redukcja guarańska to założona wioska dla Indian sprowadzonych z lasów i puszcz. Pierwsza powstała w 1609. Przestały istnieć wraz z kasatą zakonu jezuitów. Wówczas to Amerykę Południową opuściło około 2000 zakonników. Zakład ks. Markiewicza to centrum dla dzieci i młodzieży opuszczonej. Powstał wraz z przybyciem jego Założyciela do Miejsca Piastowego w 1892. Po jego śmierci ideę pracy z opuszczonymi dziećmi podjęli jego uczniowie.
Wiele razy zagłębiałem się w ruiny dawnych zabudowań w Trinidad (Paragwaj) i San Ignacio Miní (Argentyna), które stanowiły osady Indian Guaranów. Dziś tajemnice tych miejsc można poznać tylko poprzez lekturę i muzea. Po 150 latach niezwykłej przygody upadły, a ich mieszkańcy powrócili do dawnego trybu życia. Opuszczone centra ucierpiały wskutek nieubłaganie biegnącego czasu, bezlitosnego klimatu i przez zwykłe działania ludzkie polegajace na przywłaszczaniu sobie elementów materialnych. Wspomniane pozostałości najlepiej się zachowały ze wszystkich takich 30 wiosek funkcjonująch w „krainie zielonego złota”, czyli yerba mate.
Chociaż pierwsza taka osada - Juli założona przez jezuitów znajdowała się ponad 2000 km na północ kontynentu nad jeziorem Titicaca to paragwajskie wioski Indian stanowiły najbardziej kompletny projekt społeczno-gospodarczo-kulturalno-religijny. Były najsławniejszym przedsięwzięciem zakonu pierwszych lat XVII wieku w Nowym Świecie, jak nazywano odkryty kontynent. By go zrealizować zakonnicy udawali się do lasów, bardzo często narażając swe życie, szukali Indian i organizowali ich we wspólnoty, które poźniej nazwano Redukcjami. Zakładano je nad rzekami najczęściej w szczerym polu. W każdej, o podobnym wzorcu, żyło około 3 tys. Indian.
Współczesna ks. Markiewiczowi prasa jak „Czas” i „Dziennik Poznański” oraz późniejsza („Tygodnik Ziemi Sanockiej”, „Gazeta Polska”, „Przewodnik Katolicki”) donosiła, że założone w Galicji Zakłady wychowawcze dla dzieci zaniedbanych i opuszczonych posiadały cechy przedsięwzięcia nadzwyczajnego, a ich założyciela uważała za człowieka niezwykłej miary.
Choć ks. Markiewicz zebrał tylko około 2 tys. dzieci opuszczonych i zaniedbanych, a nie miliony jak pragnął i nie tyle jak jezuici tubylców w redukcjach paragwajskich, uczył je pracy na roli i przygotowywał do przyszłego samodzielnego życia poprzez formację zawodową, i na dobrych chrześcijan, dając im sposób do życia, jak pisał.
Życie w zakładach ks. Br. Markiewicza każdego dnia wymagało posiadania przedmiotów codziennego użytku. Dzieci i młodzież na co dzień potrzebowały butów i ubrań, mebli i chleba. Ręczne narzędzia np. rolnicze stanowiące większość przedmiotów potrzebnych w redukcjach księdza Markiewicza zużywały się. Zaradzali temu zakładowi fachowi kowale, stolarze, piekarze, krawcy i szewcy, którzy rokrocznie wychodzili z placówek.
Zdumiewające podobieństwa zasygnalizowanych przedsięwzięć jezuitów wśród sprowadzonych z puszcz Indian i Markiewicza z zebranymi sierotami ziem polskich prowadzą nas do Ewangelii jako ich źródła.